
Ekscytujące doświadczenie – pomijając zakupowy szał zeszytów, piórników i tornistrów – przestąpienie progu szkolnego zawsze uwidacznia różnicę: wejście do sali zaznajamia malca z nowym porządkiem - rozstawione ławki z krzesłami, brak zabawek, tablica i biurko pani nauczyciel. Z początku każda lekcja jest wytężającą 7-latka, skoro dotychczas nikt mu nie kazał siedzieć pilnie w ławce przez 45 minut. Wejście w szkolny tok przedmiotów, zadań domowych i nowych twarzy w klasie wpływa na nastawienie dziecka na przestrzeni kolejnych lat edukacji. Ale od początku.
System naczyń połączonych
Dojrzałość szkolna to odpowiedni poziom pozwalający dziecku podjąć naukę, stawić czoła zadaniom i być w nich systematycznym, to też gotowość do wejścia i bycia w nowym środowisku (na wyższym poziomie dojrzałości, aniżeli było to w przedszkolu pośród rówieśników). Powinno więc ono wszechstronnie sprostać wymaganiom szkoły ze swoimi zdolnościami, kiedy to w przedszkolu pewne zadania dawały dziecku wolną rękę i inspirowały – tak w szkole musi umieć pracować w licznej grupie nad wspólnym ćwiczeniem. Za wykrystalizowanie się wspomnianej dojrzałości stoją rodzice, ich wkład w przygotowanie dziecka do rozpoczęcia nauki w podstawówce to edukacja sprawnościowa (manualna i ruchowa), czyli dobór zabawek plastycznych, rysunkowych czy kolorowanek. Także niebagatelną rolę gra stopniowe zaznajamianie dziecka z tekstem, rozszerzanie słownictwa, trenowanie zdolności matematycznych (częste rozmowy na różne tematy, zabawki słowne czy literackie publikacje, liczbowe łamigłówki, ćwiczenia ułatwiające odpowiednią komunikację, zabawy w grupie innych dzieci). Takie czynności rozwijają u dziecka wyobraźnię, pamięć, spostrzegawczość, ciekawość i percepcję świata – pozwolą mu łatwiej wejść w tryb wzmożonej koncentracji, logicznego myślenia w starciu z danym zadaniem na lekcji. Ważna jest też dojrzałość emocjonalna podczas początków szkolnych, otoczenie więzią rodzicielską. Ale od początku.
Dać przykład
Rodzice nie wiedzą nigdy, jak dziecko zachowa się w nowej rzeczywistości szkolnej, której nadejście jest naturalną koleją rzeczy w życiu. Przede wszystkim nie można przedstawiać argumentów, iż szkoła to zło konieczne. Właściwe jest pozytywne nastawienie, bazując na zakresie wiedzy, jaką stopniowo zdobywał malec w trakcie zabaw czy przebywania z rodzicami (rozmów, korzystania z książek czy filmów). Oswój swe dziecko z tym betonowym gmachem z oknami, ławkami, korytarzami, harmidrem i pochłaniającym czas miejscem przez opowiedzenie dziecku o jego pozytywnych aspektach: o ciekawych zadaniach, z którymi na pewno sobie poradzi (wszak zawsze na sali jest kochana pani nauczyciel), o nowych kolegach i koleżankach, o wyjściach do kina czy do zoo z nowopoznaną klasą, o wspomnieniach rodziców ze swych lat dzieciństwa. Ponadto zorganizujcie razem z dzieckiem kompozycję jego kącika do nauki, miejsce na tornister, jeżyka na długopisy czy podstawki na pisaki i spinacze. Zobaczcie, jak Wasze dziecko wczuwa się w ucznia, powoli poskramia w sobie drobne napięcia związane z pójściem do szkoły. Ale też zorientujcie się w jego obawach, co do rozpoczęcia szkolnej przygody. Zaproponujcie też, że przed czy po obiedzie powinna być godzina na zadania domowe, a potem czas zabawy. We wczesnym okresie (do trzeciej klasy) nie każcie mu wracać samemu do domu – odbierajcie go po lekcjach, gdy nie koliduje to z Waszą pracą lub odbierzcie ze świetlicy, nawet gdy dom znajduje się niedaleko szkoły.
W trakcie uczęszczania do szkoły, która zabiera jakąś cześć dnia dziecku, często zadaniem ponad siły malca jest sprostanie nader wysokim nie tyle wymaganiom, co wyobrażeniom o swoim synku czy córeczce przez rodziców. Nierzadko dziecko stara się ukryć swe niepowodzenia, więc dobrze jest, jeśli nieodrobione zadanie nie będzie sprawą życia i śmierci. Rodzic przez dialog potrafi się zorientować, jak idzie małemu w szkole, jak czuje się w niej, taka rozmowa pełni rolę oswajania z nowym miejscem, dziecko opowiada nam o koledze czy koleżance z ławki, piosence, którą poznał, co go rozśmieszyło, czy lubi swoją wychowawczynię lub co dziś robił. Kontakt rodzica z nauczycielem w celu dowiedzenia się, w czym należy jeszcze podszkolić lub doskonalić dziecko jest na wagę złota. Ale to później.
I daj pole do popisu
Czas zabawy między innymi miał na celu wyrobienie w dziecku świadomości na temat praktycznego lub mającego określony cel wymiaru rozrywki. Było to idealne i przyjemne preludium przed doprawdy pożytecznymi zdolnościami, które będzie musiał stopniowo wydobyć nauczyciel, jak i

Dać szkołę
Nauka nie jest sztuką dla sztuki, ale zbiorem narzędzi do uporania się z wymaganiami, jakie na swej drodze napotka dziecko. To potem – już w trakcie dni szkolnych dziecka. Lecz przed – zbuduj jego poczucie pewności i złagodź nieśmiałość, czy odwódź go od pojawiających się obaw. Nie lekceważcie jednak strachu przed szkołą – to naturalny stan – rozmawiajcie więc z dzieckiem na jej temat, aby złagodzić lub przetrwać ewentualny lęk, nie straszcie nią, gdyż jesteście dla niego autorytetami, a to jak odbiera się rzeczywistość i o niej mówi, przekazuje się wtedy najintensywniej swemu potomstwu w jego dziecięcym wieku, a czym trafia się na podatny grunt. Bądźcie cierpliwi i wyrozumiali (wymagania rodziców a zdolności dziecka), ciekawi jego dni szkolnych, pomagajcie w trudnych zadaniach, nie piętnujcie i nie wyolbrzymiajcie drobnych niepowodzeń – to właśnie każdy sukces przekujesz w motywującą zachętę do pracy. Niech pierwszy dzień lekcyjny będzie naprawdę szczególny: wstańcie wcześniej, przygotujecie dziecko do wyjścia i koniecznie je odbierzcie! Niech nie czuje się osamotnione wobec pierwszych dni w szkole. Jeśli dziecko wykona ten pierwszy krok ku rozpoczęciu edukacji szkolnej, będzie to z korzyścią dla niego samego jako wzbogacania i odkrywania swej osobowości, bezcenny talent w postaci samodzielności i zaradności.
Błażej Polcyn




Ten artykuł nie został jeszcze skomentowany.